Ukraina – mija rok od wybuchu wojny

Historia pewnej pary
6 lutego, 2023
KOLOS za książkę
29 marca, 2023
KOLOS za książkę
29 marca, 2023
Historia pewnej pary
6 lutego, 2023
Dzisiaj mija rok, odkąd zaczęła się wojna, w której Ukraina broni się przed agresją Rosji.
 
Ta wojna ma imiona i twarze dobrych ludzi, których spotkałam w lecie przed inwazją. Komu przeszkadzał ich spokój?
Myślę o nich.
 
Mam nadzieję, że pani celniczka, która sprawdzała mi paszport i wypytywała o szczepienia, ma się dobrze. I pan oficer na granicy, który uśmiechał się nad moją głową i zadawał milion pytań.
 
I ten młody pogranicznik w górach, który chciał sprawdzać mi pozwolenia, a ja wkręciłam go w robienie kawy.
 
Mam nadzieję, że ta kobieta z dziećmi w Slotywno ("chodźcie, pomożemy cioci) i dzieciaki, które szczęśliwie samopas wędrowały po górach, są bezpieczni. I młodzież, obok której rozbiłam namiot, a oni powiedzieli mi, że będą słuchać radia i pić wino.
 
I nauczycielka z uczennicą, które zrobiły sobie fotograficzne wakacje i trzaskały zdjęcia o świcie, gdy ja jeszcze smacznie spałam w namiocie. Oczywiście chłopaki z obserwatorium na Popie Ivanie Czarnogórskim - oni specjalnie dla mnie odpalili generator prądu, żeby naładować mi powerbank i komórkę.
 
Mam nadzieję, że Bogdan, który uratował mnie przed ulewą w Masywie Świdowca i akurat remontował swój pensjonat w Dragobracie, nie poniósł za dużych strat.
 
Mam nadzieję, że chłopaki z bacówki, u których przy ognisku suszyłam buty i jadłam chleb ze słoniną - żyją. I mieszkańcy leśniczówki. I ta dziewczyna, która w Bystrzycy ogarnęła mi pralkę. I pani sklepowa, która umiała liczyć na liczydle.
 
Maksima i Olgę spotkałam pod Sywulami - byli tacy szczęśliwi na swoim urlopie w górach, siedzieliśmy i rozmawialiśmy o dzieciach, które są już duże i dają rodzicom powędrować po świecie. Marzę o tym, żebyśmy się spotkali na wspólnym biwaku znowu pod tymi Sywulami.
 
Mam nadzieję, że dom, w którym nocowałam w Miżgirii stoi nadal - to był całkiem nowy dom. A rodzina, która była na wakacjach i robiła sobie ze mną zdjęcia na moście, jest bezpieczna.
 
I roześmiani zbieracze jagód na Połoninie Borżawy.
I Artyom, którego spotkałam. Wiem, że walczy. Marzę o tym, żeby zaprosić go w Tatry, gdy już nastanie pokój - na pewno mu się spodobają.
 
Mam nadzieję, że młode dziewczyny z ich mężami mają się dobrze - jedliśmy razem świetny barszcz i kupowaliśmy jagody od pana, który ogromnymi dłońmi bardzo sprawnie je przebierał. A także te dziewczyny, które uratowały mnie przed burzą na Połoninie Równej a potem zaprosiły na piknik. Wiem, że moja Ekaterina z synami jest teraz na innym kontynencie a Andrej został.
 
Na granicy ukraińsko-słowackiej cały autobus dzieciaków jechał na studia do Bratysławy - mam nadzieję, że ich piękna młodość jest tam bezpieczna.
 
Myślę o mojej Oksanie, małym Slawku, Nataszy i Katii, która z tęsknoty zdecydowała się wrócić. Oni na zawsze już będą moi.
 
Bez względu na to, co robimy, planujemy, jak cieszymy się życiem każdego dnia - tam jest wojna i ona jest za ich wolność, i naszą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.