Tytuł:
ŻYCIE TOWARZYSKIE I UCZUCIOWE
Leopold Tyrmand
Wyd.mg, bez roku wydania (to zejście na psy)
Date:
19 marca 2018 r.
Po zamknięciu książki pierwsze co, to sprawdziłam, kiedy została pierwszy raz wydana - w 1967 r., czyli trzy lata po napisaniu. Uuuu... musiało wrzeć.
Chociaż autor zastrzega na samym początku, że "postacie, zdarzenia, sytuacje i dialogi (...) nie mają odpowiedników w życiu", to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że ze szczegółami została opisana rzeczywistość lat 50 - cały światek literacko-artystyczno-dziennikarsko-polityczny Warszawy. Z jego machlojkami pod hasłami budowania socjalizmu, z jego konformizmem i dwójmyśleniem. Że niby wartości, ale brak wartości, albo nie...
Głównym bohaterem jest redaktor Andrzej Felak i jego zawiła droga do szczytu kariery, którym jest wyjazd do Stanów. Oczywiście, Felak jest gnidą, ale gnidą przekonaną o swoich niewinności, słuszności i żyjąca w poczuciu skrzywdzenia - no wszyscy go atakują, podkopują i prześladują.
Oprócz redaktora Felaka - cała plejada różnych postaci wraz z ich życiowymi mądrościami:
"- Mój drogi Mikołaju - rzekł wysoki pan - nie możesz mieć wszystkiego. Natura to przewidziała i rozdzieliła sprawiedliwie, każdemu, co jego. Ty masz talent, wobec tego nie możesz mieć uznania. Daruj innym sławę, pieniądze i zaszczyty, tym, którzy spędzają bezsenne noce na gryzieniu palców, świadomi własnej nicości" [s.58].
Zagraniczni korespondenci też mają coś do powiedzenia przy swoim zmyśle obserwacji i niedocenionej w naszym kraju inteligencji:
"- Nie zna pan Polaków - uśmiechnął się St. Quentin (...) - W tym narodzie pochlebstwa dają rabat, dostaje się za nie wszystko po zaniżonej cenie. Może pan ich kupić wraz z całą ich historią za parę duserów w stylu przedmurza chrześcijaństwa, sumienia świata, natchnienia narodów, jedyni niezależni i najdzielniejsi z dzielnych" [s.106].
Oczywiście da się jakoś żyć, a czasami bywa nawet interesująco, gdyż:
"Cechą charakterystyczną towarzyskich zebrań była wzorzysta mozaika wzajemnych powiązań seksualnych: prawie każdy pan miał coś wspólnego niemal z każdą panią. Zbliżenia i przyjaźnie, wzajemna pomoc, solidarność i lojalność kwitły w ten sposób jak bujne, zielone wino na ścianach" [s.337].
Ta powieść jest osadzona w konkretnym casie i miejscu, ale mechanizmy w niej opisane są znane od neolitu i świetnie dają sobie radę we współczesnych czasach.