Wielka powieść Karen Blixen zaczyna się od prostego i genialnego zdania: "Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong". I dalej jest już wszystko: Kikujusi, Masajowie, safari, lwy, żyrafy, woły, misje, biali, Nairobi, Kenia, Somalijczycy, farma, szarańcza, susza, plantacja kawy...
"Plantacja kawy ma to do siebie, że człowiek się do niej przywiązuje i nie potrafi z nią zerwać. Zawsze zaś trzeba się koło niej krzątać, a przeważnie nie nadąża się nigdy z robotą" - lubiłabym to, tak jak lubię swój ogród. I tę wiecznie nieprzerobioną robotę, i ten moment, który już mnie nie smuci, gdy dwa tygodnie nieprzerwanego deszczu rujnują wszystkie moje pięknie wyplewione rabatki rabatki, a jedna ćma niszczy wszystkie bukszpany (jak szarańcza). Już mnie to nie smuci ani nie złości, taka jest kolej rzeczy.
"Chwilami odczuwałam na farmie wielką samotność. Gdy w ciszy wieczora tykanie zegara przepędzało minutę za minutą, człowiek miał wrażenie, jakby życie uciekało z niego kroplami - ze zwykłej tęsknoty za rozmową z białymi ludźmi. Zawsze jednak wyczuwałam milczącą, ukrytą w cieniu obecność tubylców, żyjących obok mnie, tylko na innej płaszczyźnie. Echo odbijało się między obu płaszczyznami. Razem tworzyliśmy farmę" - wrażliwa obserwacja jest jednym z najpiękniejszych doświadczeń. I pełna szacunku, zrozumienia i bez oceniania. Być takim człowiekiem...
W filmie jest taka scena: Denys mówi do Karen, że leci samolotem gdzieś tam i jakaś kobieta chce mu towarzyszyć, ale to nic nie znaczy. Karen protestuje stanowczo, a on stwierdza, że zrobi swoje. Taka próba sił. I ona wtedy powiedziała, że będzie musiał się przeprowadzić: "Bo ja jestem wartością i można dla mnie zrezygnować z pewnych rzeczy". Odczułam tę scenę jak policzek. Jak lekcję powtórzeniową.
Film dostał 7 Oskarów - za najlepsze film, scenariusz, zdjęcia, muzykę, scenografię i dźwięk. Meryl Streep otrzymała wówczas nominację, podobnie jak aktor, który grał barona Blixena - Klaus Maria Brandauer. Sceny z atakującymi lwami trącą myszką, już jesteśmy przyzwyczajeni do lepszych efektów specjalnych, ale cała reszta... nadal urzekająca. Już wiem, że w moim domu najbardziej brakuje mi dużego drewnianego tarasu, na który wystawię fotele.
Afrykański dom Karen Blixen znam ze zdjęć. Zawsze mi się bardzo podobał. Chciałabym mieć taki, choć niekoniecznie w Afryce. Może kiedyś, może kiedyś...
Tytuł:
Pożegnanie z Afryką
autorka książki: Karen Blixen
reżyser filmu: Sydney Pollack (1985)
Date:
28 marca 2021 r.