W życiu nie spodziewałam się, a tu proszę: wjechałam rowerem na Ślężę (718 m n.p.m.).
A później - bo czemu się ograniczać - na Radunię (573 m n.p.m). I zjechałam, co wcale nie jest mniejszym wyczynem. A jeszcze później coś, co się fachowo nazywa singletrack.
A później - bo czemu się ograniczać - na Radunię (573 m n.p.m). I zjechałam, co wcale nie jest mniejszym wyczynem. A jeszcze później coś, co się fachowo nazywa singletrack.
Jestem z siebie dumna, a koledze dziękuję za mega cierpliwość i naukę (trudno w to uwierzyć, zostałam zdominowana na trasie).
Ślęża - najwyższy szczyt Masywu Ślęży oraz całego Przedgórza Sudeckiego ma naprawdę konkretną wysokość względną, liczącą ponad 500 m, dlatego wjazd na nią na rowerze wcale do najłatwiejszych nie należy. Na szczęście górę i wszystkie jej szlaki znam dobrze, bo skupiając się pierwszy raz na rowerowym wysiłku nie byłabym w stanie zauważyć żadnej starożytnej rzeźby wywodzącej się z przedchrześcijańskiego kultu solarnego, których kilka można podziwiać po drodze, ani też starego kościoła Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny z przełomu XVII i XVIII wieku, ani ruin zamku piastowskiego z XII wieku, ani nawet Schroniska PTTK im. poety Romana Zmorskiego, do którego nie zajrzeliśmy w czasie tej wycieczki.
Lokalizacja:
Ślęża (718 m n.p.m.), Radunia (573 m n.p.m.)
Masyw Ślęży, Sudety, Polska
Date:
17 lipca 2019 r.