Znów zbiegły mi się drogi porcelanowych filiżanek i górskich przepaści, pokazując dobitnie, że nie ma wykluczeń albo zjawisk niemożliwych.
Najpierw odebraliśmy w Jeleniej Górze cztery "patyczaki" - delikatne filiżanki z niebieskim secesyjnym deseniem, sygnowane inicjałami Augusta Rappsilbera, który od 1878 do 1886 r. był właścicielem fabryki porcelany w Koenigszelt (dzisiejszej Jaworzynie). Oraz piękną ręcznie malowaną wałbrzyską szolkę, którą kobaltowe inicjały Carla Tielscha sygnują na lata 1870-1900.
Jak już nacieszyłam oczy, pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby i od Wodospadu Szklarki powędrowaliśmy urokliwym niebieskim szlakiem do Schroniska pod Łabskim Szczytem i dalej nad Śnieżne Kotły - dały się pooglądać, bo pogoda była rewelacyjna. One wydają się takie kruche, a przecież każdej zimy wiszą tam tony śniegu.
Zeszliśmy do Szklarskiej żółtym szlakiem i już po zachodzie słońca wracaliśmy do domu,
dostając na końcu nieoczekiwany bonus: nad polami, którymi wracaliśmy, chcąc ominąć korek na autostradzie, wzszedł nisko księżyc w pełni i niezakłóconym majestacie.
"Właśnie przeżyłem piękną noc" - mówił kawaler w "Powolności" Kundery... "Właśnie przeżyłam piękny dzień".
Lokalizacja:
Śnieżne Kotły
Karkonosze, Sudety, Polska
Date:
27 sierpnia 2018 r.